Park narodowy a park kulturowy – podobieństwa i różnice
Różnice między parkiem narodowym a parkiem kulturowym można streścić w jednym zdaniu: przyroda parków narodowych jest po to, by przemieniać nas, a nie po to, byśmy to my ją zmieniali. Parki narodowe – obiekty dziedzictwa przyrodniczego – są nie mniej ważne niż zabytki architektury czy galerie sztuki. Jak starotestamentowa arka ratują z potopu cywilizacji bogactwo świata przyrody, chronią życie w całej jego różnorodności. Stanowią „bank genów” flory i fauny, rezerwuar rozmaitości biologicznej tkwiący w „naczyniu” przyrody nieożywionej. Nie mamy prawa tego niszczyć. Jak pisał Stefan Żeromski w „Puszczy jodłowej”: „Puszcza […] ma zostać na wieki wieków, jako las nietykalny, […] wielki oddech ziemi i żywa pieśń wieczności! Puszcza jest niczyja, nie moja ani twoja, ani nasza, jeno boża, święta!”.
Park narodowy jest bezcennym i odpowiednio dużym (formalnie powyżej 1000 hektarów powierzchni) obszarem przyrodniczym, który został objęty ochroną najwyższej rangi. To cząstka kraju, gdzie – ze względu na niepowtarzalne walory – ochronie podlega całość przyrody wraz z krajobrazem i ciszą. Zarówno ustanowienie, jak i mecenat parków przyrodniczych leżą w gestii rządu, ale przepisy nie dają mu narzędzi do kształtowania tej formy ochrony, każąc dzielić kompetencje z samorządami. O ochronę skarbów natury zabiegano od blisko 130 lat, troskę tę uważając za zobowiązanie moralne i wyraz patriotyzmu. Przymiotnik „narodowy” określa rangę parku, przez analogię do takich instytucji, jak „muzeum narodowe”, „biblioteka narodowa” czy „teatr narodowy”.
Politycy, biznesmeni, samorządowcy, my sami przykładamy rękę do niszczenia przyrody, dla uzasadnienia naszych działań powołując się nawet na Księgę Rodzaju: „Czyńcie sobie ziemię poddaną” (por. Rdz 1,28). Jesteśmy gatunkiem agresywnym i ekspansywnym, więc łatwiej nam to zalecenie interpretować jako zgodę na bezwzględną dominację nad światem natury niż zalecenie opieki nad nim. Wiele osób godzi się na ochronę przyrody tak długo, jak długo jest to dla nich korzystne lub nie wiąże się z ograniczeniami.
W Polsce mamy 23 parki narodowe. Bardzo dużo? Niestety, to tylko złudzenie potęgi. Przeciętny park narodowy w Stanach Zjednoczonych ma powierzchnię większą niż wszystkie polskie parki narodowe łącznie. Ich mikroskopijny obszar (zaledwie jeden procent powierzchni kraju) co roku zadeptują miliony turystów spragnionych kontaktu z naturą. Tyle że po powrocie z urlopu – z perspektywy firm, urzędów i kancelarii – ludzie ci nie zawsze wspierają powoływanie nowych parków. W boju o ich ustanowienie przyroda przegrywa z „interesem”. Podobnie dzieje się w przypadku planów ochrony zdobyczy cywilizacyjnych na obszarze potencjalnych parków kulturowych.
Rozdźwięk między koniecznością ochrony natury a innymi potrzebami człowieka nie jest niczym nowym. Pisał o tym już Jan Gwalbert Pawlikowski, czołowy ideolog ochrony przyrody i turystyki na progu XX wieku, przy czym w jego przekonaniu „hasło powrotu do przyrody […] to hasło walki o najwyższe kulturalne dobra”. Wyrażał on ponadto nadzieję, że gdy w imię ochrony przyroda będzie nosić na sobie cechy kultury, to „nie tej kultury filisterskiej i barbarzyńskiej, która z miłości do przyrody zrobiła sobie modną suknię lub pojęła ją jako źródło nowych kramarskich zysków”. Tymczasem również współcześnie ta „filisterska kultura”, reprezentowana przez ludzi, którzy – jak ich określił Oskar Wilde – „znają […] cenę wszystkiego, nie znając wartości niczego”, próbuje przemieniać parki narodowe na wzór podmiejskich terenów rekreacyjnych – w miejsca masowej rozrywki. Turyści chcą nowych kolejek, wyciągów i innych „atrakcji” – i wcale nie dbają o to, co Władysław Krygowski zawarł w słowach wypowiedzianych w odniesieniu do gór: „Cywilizując je, uśmiercamy samych siebie”. Nie mają w sobie też nic z Tetmajerowskiego gazdy, który od czasu do czasu szedł w góry – nie po to, by tam kosić trawę czy paść owce, lecz „by się pięknu gór nadziwować”.
Parki kulturowe chronią i doskonalą dziedzictwo stworzone przez człowieka. Porządkują wizualnie, uatrakcyjniają miasta i mniejsze miejscowości, pozwalają budować harmonijne środowisko życia. Strzegą reliktów i śladów obecności i działań człowieka, włączając w to tereny zielone. Jeśli głębiej zastanowić się nad obiema tymi formami, okaże się, że parki (i jedne, i drugie) są w gruncie rzeczy wyrazem troski o człowieka, bo piękno i harmonia chronionego obszaru – czy to naturalnego, czy kulturowego – są zachowywane także dla nas i naszych dzieci. Współczesne „instrukcje ochrony” parków narodowych (tzw. plany ochrony) – kierując się zasadą „ochrony zintegrowanej” – obligują do otaczania opieką nie tylko samej przyrody, lecz także całości dziedzictwa przyrodniczo-kulturowego oraz dostrzegają wzajemne przenikanie się i warunkowanie obu tych sfer.